Geoblog.pl    sqlap    Podróże    W 66 dni dookoła Ameryki Południowej    Sao Paulo
Zwiń mapę
2005
03
cze

Sao Paulo

 
Brazylia
Brazylia, São Paulo
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 10937 km
 
Zaczelo sie. Po spoznionym kilka godzin locie do Londynu, krotkiej wizycie na lotnisku w Madrycie i fatalnej trasie Madryt - Sao Paulo luksusowymi liniami Iberia Airlines, gdzie dostalismy miejsca w ostatnim rzedzie i to kolo kibla, a obsluga reprezentowala styl zwis i powiew, wyladowalismy w Brazylii 02.06 o 5.40 rano czasu lokalnego (5 godzin roznicy z Polska).



Naturalnie nie moglo wszystko pojsc po naszej mysli. Bylismy przygotowani na walke o jak najtanszy bilet do Manaus, czyli serca dzungli amazonskiej, skad mielismy sie udac na kilkudniowa wyprawe po Amazonce. Nie bylismy przygotowani na walke z karta bankomatowa, ktora nie chciala nam pomoc w uzyskaniu brazylijskich rajsow z bankomatu (okazalo sie pozniej, ze blad popelnil pracownik banku, ktory ta karte wydal), na szczescie wszystko skonczylo sie szczesliwie. Wracajac do Manaus - probowalismy nabyc bilety przez net, ale niestety brazylijskie tanie latanie przez internet nie przyjmuje kart spoza Brazylii, chocby byly kredytowe gold. Udalismy sie wiec do biura najtanszego przewoznika na lotnisku w Sao Paulo - Gol Airlines. Okazalo sie, ze nie tak jak u nas ceny w biurze pokrywaja sie z tymi z netu. Cena w biurze 1000 R$ od lebka co dalo przy slabym lotniskowym kursie dolara - 2.3 R$ (juz lepszy kurs byl w bankomacie 2.4R$ za zielonego) dosc sporo. A jeszcze dodatkowo mielismy do czynienia z kobita, ktora srednio chciala nam pomoc, bo byla mocno spiaca, a za drugim razem z facetem troche nie dzisiejszym, ktory nie znal slowa po angielsku. Stad desperacko udalismy sie do regularnego przewoznika Tam Airlines, tak tylko sprawdzic czy czegos nie maja. No i okazalo sie, ze za 850R$ mozemy obrocic w obie strony. Zarezerwowalismy lot, bo wykupic mozemy nawet godzine przed wylotem. Jedyny problem to to, ze latamy po nocach. Stad ta niska cena. Ale nic to w koncu Brasil.



Za 24R$ od lebka podjechalismy busem na Avenida Paulista czyli taka Marszalkowska, jakies 40 min od lotniska, skad mielismy lapac takse do naszego kolegi, wspolmieszkanca z Londynu Brenna Elliota. Taksa z lotniska bezposrednio do niego kosztowalaby nas przynajmniej 30$ amerykanskich. Wysiedlismy z busa i pomni wskazowek z przewodnika, zeby bron boze nie wsiadac do niefirmowej taksowki, wsiedlismy do... niefirmowej taksowki i okazalo sie, ze przemily driver kompletnie nie mowiacy po angielsku podrzucil nas na miejsce za 7R$ od lebka. Zostawil wizytowke, podal uczciwa cene jakbysmy chcieli dostac sie na lotnisko itp. Bardzo sympatycznie generalnie.

Drzwi domu polozonego niedaleko centrum, zbudowanego troche na ksztalt naszego blizniaka otworzyl nam starszy pan Sciulli. Usmiechniety od ucha do ucha, lamana angielszczyzna zaprosil do srodka (lamana nie lamana, ale idzie sie dogadac bo tu znajomosc angielskiego to rarytas) . Za chwile poznalismy mame Brenna, no i wreszcie pojawil sie sam Brenno. Jak sam o sobie mowi, jest paulista czyli mezczyzna mieszkajacym w Sao Paulo, najlepszym, najmadrzejszym i najbogatszym miescie w Brazylii, nielubiacym korjoka czyli mieszkancow Rio de Janeiro oraz argentynczykow, jak z reszta cala Brazylia. Tak przy okazji nie omieszkal poinformowac nas, ze w srode jego druzyna z Sao Paulo pokonala druzyne klubowa z Meksyku w rozgrywkach o Copa Libertadores (taka nasza Liga Mistrzow), no i ze w przyszla srode wielkie swieto - Brazylia kontra Argentyna. Mama Brenna poczestowala nas sokiem z mango, a nastepnie dostalismy lunch w postaci gnochio czyli kluski slaskie w sosie pomidorowym i z serem oraz sok z owocow prosto z Amazonii. W Brazylii je sie zazwyczaj porzadny lunch, w zasadzie nazywany obiadem, tak kolo 14 a kolo 18 cos lzejszego. Brenno srednio sie stosuje do tych wytycznych, poniewaz postraszyl nas pizza po 20.

Kolo 17 zabral nas na krotka przejazdzke po miescie i poszlismy na tutejsze piwko Skol do... piekarni. To takie polaczenie baru, kebaba tureckiego, kiosku, piekarni i jeszcze paru rzeczy. Bardzo uzyteczne miejsce.



A u nas w Brazylii zima, znaczy ponad 20 stopni C i swieci slonce. Troche jeszcze zmeczeni jestemy podroza, a poza tym ta roznica czasu. Ale jakos sobie radzimy.

Ryba i Bartek albo jak mawia Brenno Paulo i Bartek.
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
sqlap
Małgorzata i Paweł Karaś
zwiedził 15% świata (30 państw)
Zasoby: 127 wpisów127 7 komentarzy7 0 zdjęć0 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
26.08.2013 - 31.08.2013
 
 
23.11.2012 - 07.12.2012