2007
08
wrz
Tadziu ma szal
Indie, Āgra
Przejechano 7872 km
Przyznam ze taki Nepal moze zmeczyc i czlowiek ma ochote podarowac sobie odrobine luksusu. Okazalo sie dosc szybko ze Taj Mahal jest zamkniety w piatek a mielismy czwartek 10 rano na budziku. Pedem do informacji kolejowej i mamy pierwszy problem: ciezko z biletami ale jak sie uprzemy za 800 rupieci juz indyjskich (kurs 1 dolar 40 R) dojedziemy w klimie do Agry i z powrotem.
Wtem naszym oczom ukazal sie znajomy napis Avis - wypozyczalnia samochodow. Tam bardzo mila pani objasnila nam, ze za 7000 R dostaniemy duzy samochod z kierowca, ktory dowiezie nas pod sam Taj, do tego oplaci wszelkie parkingi i "autostrady" oraz dowiezie nas do hotelu. Kalkulujac sobie pociag, dojazdy na dworzec z tymi wsystkim plecakami, ktorych mielismy juz szczerze dosyc, najelismy sobie szofera w czapce i bialym, powiedzmy ze bialym fraku w toyocie z klima i w skorze. No tak Indie przedstawiaja sie zupelnie inaczej. 200 km jechalismy 4 i pol godziny. Generalnie u nas to fikcja i my narzekamy ale tutaj przebic sie przez Delhi a potem jechac ta pseudo autostrada gdzie jezdza motory, riksze, rowery, leza krowy tutaj swiete (w Nepalu tez wierzy sie ze po smierci trzymajac za ogon krowe mozna przejsc na druga strone bezpiecznie) itd. itp. Oczywiscie kierowca po drode chcial nam wmowic ze mamy oplacic parking i autobahna ale nie dalismy sie. Straszni tu bywaja ludzie, naciagacze a do tego jak czlowiek da za niski napiwek to koles potrafi sie obrazic i cie zwyzywac - totalny brak kultury a moze zupelnie inna kultura?
Ale do meritum:
na parkingu wzielismy sobie riksze z wielbladem - Gosia wdrapala sie na wielblada, podobnie jak na slonia w Chitwan, i z piskiem opon a raczej kopyt ruszylismy pod brame wjazdowa. Czasem warto wziac przewodnika a ten akuratnie byl tzw rzadowy - cena 275 - jeszcze przeszukanie, bardziej dokladne niz na lotnisku, musialem zostawic statyw bo nie mozna wnosic, a za kamere placi sie dodatkowe 25 R i mozna filmowac tylko do pewnego miejsca potem trzeba znowu oddac kamere, na szczescie w bezpieczne miejsce i ... zamurowalo nas.
Idealna harmonia i symetria 81 metrowego budynku z bialego marmuru. Nieprawdopodobna budowla nad rzeka Jamuna. Gdzies ok XV, XVI wieku w Indiach panowala dynastia Mogolow. Ktorys z kolei o imieniu Shah Jahan tak ukochal swoja druga zone Mumtaz Mahal, ktora zmarla przedwczesnie ze postanowil wybudowac dla niej pomnik grobowiec Mum Taj Mahal co znaczy piekny koronny palac. Budowalo go przez 22 lata 10 tys roboli w dzien i 10 tys roboli w nocy non stop. Krol planowal wybudowac identyczny ale z czarnego marmuru po drugiej stronie rzeki, niestety jego syn wtracil go do wiezienia zeby nie wydawal kolejnych publicznych pieniedy. W sumie dobrze zrobil ale co by to byl za widok jakby stal drugi caly czarny caly recznie zdobiony. To po prostu trzeba zobaczyc!
w drodze powrotnej troche Europy - czyli MacMaharaja w MacDonaldzie i kierowca przeklinajac nas za niski napiwek wysadzil nas w hotelu Major`s Den w dzielnicy New Delhi - Paharganj - polecam, czysto, w klimie za 600R za double room, tuz obok bazaru na ktorym mozna kupic wszystko.
Dzisiaj z rana dopadl nas jeszcze facet w hotelu ktory prowadzi agencje turystyczna i jutro ma nas przewiezc za 1500R klimatyzowana fura po wszystkich fajnych miejscach w Delhi. Dzis natomiast zaprowadzil nas w kilka bardzo ciekawych miejsc zwanych centrami handlowymi ale zaimponowal nam ekskluzywnym sklepem z herbata. Czzulem sie jakbym nawiedzil jakas zacna winnice w Toskanii z degustacja i innymi bajerami. Dodam ze herbata pierwszej jakosci a tzw biala herbata kosztuje 100 gram 4 tys rupii. Tak smacznych jeszcze nie pilem, jak to sie mowi prosto z pola. Ale mozna zamawiac przez internet wiec jakby co to sciepa na herbate:)
Dla zainteresowanych:
Jain`s tea moods - www.premiertea.net - pfbindia@vsnl.net
Wtem naszym oczom ukazal sie znajomy napis Avis - wypozyczalnia samochodow. Tam bardzo mila pani objasnila nam, ze za 7000 R dostaniemy duzy samochod z kierowca, ktory dowiezie nas pod sam Taj, do tego oplaci wszelkie parkingi i "autostrady" oraz dowiezie nas do hotelu. Kalkulujac sobie pociag, dojazdy na dworzec z tymi wsystkim plecakami, ktorych mielismy juz szczerze dosyc, najelismy sobie szofera w czapce i bialym, powiedzmy ze bialym fraku w toyocie z klima i w skorze. No tak Indie przedstawiaja sie zupelnie inaczej. 200 km jechalismy 4 i pol godziny. Generalnie u nas to fikcja i my narzekamy ale tutaj przebic sie przez Delhi a potem jechac ta pseudo autostrada gdzie jezdza motory, riksze, rowery, leza krowy tutaj swiete (w Nepalu tez wierzy sie ze po smierci trzymajac za ogon krowe mozna przejsc na druga strone bezpiecznie) itd. itp. Oczywiscie kierowca po drode chcial nam wmowic ze mamy oplacic parking i autobahna ale nie dalismy sie. Straszni tu bywaja ludzie, naciagacze a do tego jak czlowiek da za niski napiwek to koles potrafi sie obrazic i cie zwyzywac - totalny brak kultury a moze zupelnie inna kultura?
Ale do meritum:
na parkingu wzielismy sobie riksze z wielbladem - Gosia wdrapala sie na wielblada, podobnie jak na slonia w Chitwan, i z piskiem opon a raczej kopyt ruszylismy pod brame wjazdowa. Czasem warto wziac przewodnika a ten akuratnie byl tzw rzadowy - cena 275 - jeszcze przeszukanie, bardziej dokladne niz na lotnisku, musialem zostawic statyw bo nie mozna wnosic, a za kamere placi sie dodatkowe 25 R i mozna filmowac tylko do pewnego miejsca potem trzeba znowu oddac kamere, na szczescie w bezpieczne miejsce i ... zamurowalo nas.
Idealna harmonia i symetria 81 metrowego budynku z bialego marmuru. Nieprawdopodobna budowla nad rzeka Jamuna. Gdzies ok XV, XVI wieku w Indiach panowala dynastia Mogolow. Ktorys z kolei o imieniu Shah Jahan tak ukochal swoja druga zone Mumtaz Mahal, ktora zmarla przedwczesnie ze postanowil wybudowac dla niej pomnik grobowiec Mum Taj Mahal co znaczy piekny koronny palac. Budowalo go przez 22 lata 10 tys roboli w dzien i 10 tys roboli w nocy non stop. Krol planowal wybudowac identyczny ale z czarnego marmuru po drugiej stronie rzeki, niestety jego syn wtracil go do wiezienia zeby nie wydawal kolejnych publicznych pieniedy. W sumie dobrze zrobil ale co by to byl za widok jakby stal drugi caly czarny caly recznie zdobiony. To po prostu trzeba zobaczyc!
w drodze powrotnej troche Europy - czyli MacMaharaja w MacDonaldzie i kierowca przeklinajac nas za niski napiwek wysadzil nas w hotelu Major`s Den w dzielnicy New Delhi - Paharganj - polecam, czysto, w klimie za 600R za double room, tuz obok bazaru na ktorym mozna kupic wszystko.
Dzisiaj z rana dopadl nas jeszcze facet w hotelu ktory prowadzi agencje turystyczna i jutro ma nas przewiezc za 1500R klimatyzowana fura po wszystkich fajnych miejscach w Delhi. Dzis natomiast zaprowadzil nas w kilka bardzo ciekawych miejsc zwanych centrami handlowymi ale zaimponowal nam ekskluzywnym sklepem z herbata. Czzulem sie jakbym nawiedzil jakas zacna winnice w Toskanii z degustacja i innymi bajerami. Dodam ze herbata pierwszej jakosci a tzw biala herbata kosztuje 100 gram 4 tys rupii. Tak smacznych jeszcze nie pilem, jak to sie mowi prosto z pola. Ale mozna zamawiac przez internet wiec jakby co to sciepa na herbate:)
Dla zainteresowanych:
Jain`s tea moods - www.premiertea.net - pfbindia@vsnl.net
Komentarze (0)
Zasoby: 
21.210 
21.745 
1.082.682 
3.423 
